jak to marzenia sie zmieniają. Jadąc zeszłym razem do Łodzi marzyłam o 65 - schudłam do 72, a teraz.....aż sie boje marzyć:-)
Przeczytałam dokładnie całego bloga ( jak to czasem pisanie bloga sie przydaje-nie wiele już pamiętałam) i mam nadzieję, że poprzednie wpisy pomogą mi w kolejnych dietetycznych "planach" i decyzjach.
Poki co boje sie "chorowania". Pamiętam, że nie było lekko.
Naszykowałam wszystko mężowi na 2-3 dni, żeby miał łatwiej w okielznaniu dzieci.
No i rano ruszamy. Mam nadzieje ,że zdążymy wrócić zanim zacznę chorować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
witj. Trzymaj się , napisać bym chciała na priwa- gdzie?
Prześlij komentarz